Były samoloty, teraz motory

W sobotę były samoloty, a w niedzielę motory. Taki oto weekend mieliśmy zwariowany i pełen atrakcji mieliśmy w ostatnim tygodniu września.

Tak się złożyło, że w naszej Łodzi, na stadionie Klubu Żużlowego Orzeł, odbywał się SPEEDWAY SHOW, czyli towarzyski mecz kończący sezon żużlowy (na który wstęp był wolny). Nie mogło nas tam zabraknąć, zwłaszcza, że było to rzut beretem od naszego domu.

Wyposażeni w słuchawki wyciszające dla naszych Genów udaliśmy się na stadion. 

Na starcie spotkały się dwie drużyny: Łódzki Orzeł oraz Team Vito, czyli drużyna prezesa Witolda Skrzydlewskiego. Już podczas prezentacji zawodników zaczęło się niesamowite show. Niektórzy żużlowcy pokazywali swoje znakomite umiejętności, jeżdżąc na jednym kole, inni po prostu przejeżdżali powoli machając z uśmiechem do kibiców.

Pierwszy wyścig okazał się niespodzianką, udział w nim wziął sam Prezes, dalej było już tylko szybciej i głośniej.

Motory, wzniecając tumany kurzu, śmigały po torze z wielkim hukiem. Kibice dzielnie dopingowali drużyny, wymachując flagami, robiąc falę i dobrze się bawiąc.

Geny nasze były zachwycone widowiskiem, zwłaszcza Panicz, który nie odrywał wzroku od pędzących maszyn i po wszystkim zapytał, czy od teraz będziemy chodzić na wszystkie mecze. 

No i co mi pozostało ? Nic, tylko czekanie na kolejny sezon i rodzinne wyskoki na Żużel. 

Całe show zakończyło się wygraną Orła, łódzka drużyna pokonała Team Vito 47 do 43. 

Ogromne podziękowania dla Prezesa Skrzydlewskiego, który zorganizował wspaniałe show i dzięki któremu łódzki żużel nadal trwa i ma się coraz lepiej.

Myślę, że w przyszłym sezonie pojawią się tu jeszcze kolejne wpisy o tym sporcie, a Was, jeśli tylko będziecie mieć okazję zachęcam do wybrania się z waszymi dziećmi na mecz. Naprawdę warto.