Historia Łosia z Dłutowskiego lasu

Dzisiaj będzie o mojej małej wycieczce rowerowej do Dłutowskiego lasu, gdzie spotkałem Łosia, ale nie takiego zwykłego z wielkimi rogami, tylko takiego z historią, która warta jest opisania.


Zaczęło się od tego, że zostałem sam z naszymi bandziorami ( czyt. psami ) w domu, gdyż Najlepsza Żona na Świecie wraz z Genami udali się na kilka dni do rodzinki, na wioskę. Ja niestety pracowałem i musiałem zostać, ale nie przeszkodziło mi to w zaplanowaniu dla siebie wycieczki rowerowej. 




Przeglądając trasy i okoliczne miejsca, do których można by się udać, natrafiłem na wzmiankę o Łosiu z Dłutowskiego Lasu. To było coś dla mnie. Dlaczego? Ponieważ lubię historię i lubię stare samoloty, a Łoś, o którym piszę, jest własnie jednym z nich. PZL.37 B "Łoś" był dwusilnikowym bombowcem  Polskiej konstrukcji i produkcji, którego wszystkich modeli wyprodukowano łącznie ok. 120 sztuk, ale ja skupię się na jednym z nich.

I tak w piękny, słoneczny, wtorkowy poranek, spakowałem się, sprawdziłem rower i wyruszyłem do Dłutówka, małej wioski w województwie łódzkim, w powiecie pabianickim.



Wyruszyłem z Łodzi i jadąc przez Ksawerów, Pabianice oraz Hutę Dłutowską, dotarłem do celu. Tu, na końcu świata, jest las, do którego nie wjedzie się samochodem. Dalej trzeba pieszo lub rowerem, jak ja i naszym oczom ukazuje się pomnik, makieta samolotu, który awaryjnie lądował w tym  miejscu we wrześniu 1939 roku.

Dokładnie 4 września 1939 z lotniska w Kucinach wystartowały trzy Łosie III plutonu 212 Eskadry Bombowej, których zadaniem było zbombardowanie niemieckich kolumn zmotoryzowanych w rejonie Wielunia. Wkrótce po starcie polskie samoloty zostały zaatakowane przez osiem niemieckich Messerchmittów 109 D. Jako pierwszy spadł samolot 72,43 ppor. obs. Kazimierza Żukowskiego, który został zestrzelony nad wsią Ślądkowice, cała załoga zginęła, a ciała pochowano na cmentarzu w Dłutowie. Druga zestrzelona maszyna 72,91 ppor. obs. Mieczysława Bykowskiego spadła w rejonie wsi Potoki, z załogi uratował się tylko jeden lotnik- kpr. pil. Kazimierz Kaczmarek. Z całej trójki Łosi tylko jednej z maszyn udało się zrzucić bomby. Był to samolot 72,16 ppor. obs. Kazimierza Dzika, który odniósł poważne uszkodzenia i musiał lądować przymusowo w młodym wówczas lesie we wsi Dłutówek. Z płonącego samolotu, przed lądowaniem, udało się wyskoczyć na spadochronach dwóm członkom załogi kpr. strz. Aleksandrowi Danielakowi i Konstantemu Gołębiowskiemu.
Pozostała dwójka również przeżyła: ppor. obs. Kazimierz Dzik wydostał się sam z płonącego samolotu po lądowaniu, natomiast ppor. pil. Feliks Mazak pomogli chłopcy (Piotr Olkusz i Edward Szymak), którzy pracowali w tym czasie na pobliskim polu i widząc spadający samolot pobiegli na ratunek. Następnie sprowadzono bryczkę, którą przetransportowano lotników do szpitala w Pabianicach.


Dla upamiętnienia wydarzenia w 2009 roku kpt. pil. PLL LOT Wojciech Tomaszewski i Jan Rybak - Naczelnik OSP w Dłutowie wykonali makietę samolotu w sali 1:1 , a 6 września tego samego roku, w 70 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, nastąpiło odsłonięcie pamiątkowego obelisku i samolotu w miejscu jego awaryjnego lądowania.

Ciekawostką jest również to, że od ponad 30 lat w każdą pierwszą niedzielę września, w Dłutowie spotykają się rodziny poległych lotników oraz Ci, którym pamięć o poległych bohaterach nie jest obca. W tym dniu odprawiana jest msza św. w intencji Obrońców Ojczyzny i składane są kwiaty na żołnierskich grobach .


Tak więc spędzając chwilę w lesie, nad pomnikiem samolotu, zapoznałem się z opisaną historią w ciszy i zadumie oddając cześć poległym.


Po odpoczynku udałem się w drogę powrotną. Słonko pięknie świeciło i jechało się przyjemnie. Łącznie trasa w obie strony wyniosła trochę ponad 70 kilometrów, a namiary na to miejsce znajdziecie tu.

Miejsce, jak i sama historia są godne polecenia, odwiedzenia oraz szerzenia, aby młode pokolenie pamiętało o wydarzeniach i ludziach, którzy poświęcili swe życie w obronie kraju. 







2 komentarze :

  1. Ciekawe miejsce. Na Podlasiu sporo jest takich miejsc z historią.

    OdpowiedzUsuń
  2. W naszych Polskich lasach jest mnóstwo niespodzianek z czasów wojny z wielona musi się uporać nadzór saperski. Jest najbezpieczniejszy sposób pozbycia się nie wybuchu. Wysadzenie go na miejscu.

    OdpowiedzUsuń

W Polskę bez samochodu © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka