Karmanowice

Planując tegoroczny urlop szukałem jakiś ciekawych ofert gospodarstw agroturystycznych. Jak się okazało, nie było to wcale takie łatwe. Dlaczego? Dlatego, że szukaliśmy miejsc spokojnych i cichych, ale przede wszystkim przyjaznych dzieciom. Kolejnym ważnym punktem przy poszukiwaniach było, aby na miejscu były jakieś zwierzęta (niekoniecznie tylko psy i koty). Przejrzałem mnóstwo ofert, aż w końcu znalazłem " Agroturystykę Przy Wąwozie" w Karmanowicach. Z oferty przedstawionej na <stronie> wywnioskowałem, że spełni ona nasze oczekiwania. Napisałem mail z zapytaniem o termin i okazało się, że wybrany przez nas jest wolny. Zadzwoniłem, omówiłem szczegóły i zarezerwowałem.


Gdzie to? Oczywiście w Polsce, a konkretnie w województwie lubelskim (to mała wieś miedzy Nałęczowem a Kazimierzem Dolnym). Jak dojechać?  Jak kto lubi :D Można pociągiem lub autobusem (najlepiej do Puław, Nałęczowa lub Lublina a tam w busa i do celu). Można również umówić się z Gospodarzami, aby po Was wyjechali. Myślę, że nie odmówią. Oczywiście autem również można, jeśli ktoś posiada. Udaliśmy się więc do Karmanowic, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Ktoś pomyśli: co może być fajnego na wsi? Wszystko!!! A zwłaszcza cisza i spokój. Co  jeszcze? Zwierzęta, które uwielbiają moje dzieci (z wzajemnością), ciekawa okolica, przesympatyczni gospodarze, miła atmosfera, znakomite obiady Pani Ani ( Pierogów w życiu nie jadłem lepszych ), rowery, które można wypożyczyć (przy gospodarstwie funkcjonuje wypożyczalnia) i pojeździć, a uwierzcie, jest gdzie.

Geny Moje były przeszczęśliwe mogąc do woli skakać na trampolinie, czy chlapać się w basenie (oczywiście chlapałem się z nimi, a co? ). Nie pogardziły również możliwością swobodnego odwiedzania mieszkających w zagrodzie zwierzaków, których tam nie brakuje. Są: kozy, świnki, owce, strusie, gęsi, kurczaki, króliki, koty i psy. 


Oczywiście każde z moich dzieci miało swego ulubieńca. Jaśnie Panienka upodobała sobie jedną ze świnek: Sajmonka, który uwielbia być smyrany i pokłada się do tego na boku (całkiem jak psiak ). Paniczowi natomiast przypadły do gustu kozy, a najbardziej kozioł Benek. Największą jednak atrakcją dla wszystkich było wieczorne dojenie kóz, podczas którego oczywiście można było spróbować tego, jak się okazuje, niełatwego zajęcia. Na koniec każdego dnia w kuchni czekał na nas dzban koziego mleka. Taki sympatyczny rytuał.

Gdybyście uznali, że to wszystko mało, wyobraźcie sobie ogniskowy klimat. Choć tak na prawdę nie musicie sobie wyobrażać, ponieważ jednego z wieczorów gospodarze przygotowali dla gości ognisko z pieczonymi kiełbaskami i chlebkiem. Młodzież zachwycona, dorośli rozmarzeni. Było wspólne śpiewanie, rozmowy i śmiechy. A na zakończenie, rozgwieżdżone niebo.

Warto się tam wybrać z jeszcze jednego powodu. Region jest bardzo bogaty w atrakcje, które zadowolą całe rodziny, ale o tym może już w kolejnych wpisach :) Polecam serdecznie wszystkim, którzy chcą odpocząć od miasta i spędzić miło czas.

My na pewno tu wrócimy.


5 komentarzy :

  1. Takie wyjazdy agroturystyczne są wspaniałe, człowiek ładuje akumulatorki i fajnie że pokazujesz swoim Genom że można inaczej spędzać czas :). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. staramy się zabierać je po za miasto jeśli tylko mamy okazję i chwilę
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie możemy sie doczekac następnego przyjazdu Pana P., żony i dzieci :-) Zapraszamy :) Pozdrawiam J.

    OdpowiedzUsuń
  4. To już postanowione. chcemy do was wrócić i mamy nadzieje, że się uda. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  5. Znamy to miejsce... p.Ania przygarnęła nas 4 lata temu i wciąż każdego roku tam wracamy...
    To magiczne miejsce, którego nie sposób nie kochać....
    My ruszamy tam dokładnie jutro...cały rok czekaliśmy na ten dzień i juz nadchodzi!!!!!!!!!!!!!
    aaaaaaaaaaa wreszcie wakacje...WAKACJE PRZY WĄWOZIE!!!!!!
    Polecam to cudowne miejsce...
    :)
    Bernadeta i reszta :)

    OdpowiedzUsuń

W Polskę bez samochodu © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka